Oprócz zamówienia na pokazywanego ostatnio smoka miałam jeszcze zamówienie na Indiankę. W ramach ułatwiania sobie życia w utrudnianiu sobie życia [można przecież pójść do sklepu i kupić gotowy kostium, zamiast siedzieć po nocach i kombinować z detalami. oczywiście żartuję, bo nie wchodziło to w grę. nie pozbawiłabym się frajdy towarzyszącej powstawaniu i satysfakcji, że zrobiłam kostium od projektu po wykonanie samodzielnie] wyruszyłam na poszukiwanie materiałów do lumpeksu. Nie zawiodłam się i już w pierwszym kupiłam cudnej urody spódnicę z elementami z żorżety oraz koszulę w rozm. 46.
Obie te rzeczy były wykonane z takiej zamszopodobnej tkaniny, której szukałam. Kontynuując ułatwianie życia, ze spódnicy po wycięciu żorżety i zwężeniu powstała baza sukienki, resztę kroiłam, jak zawsze, na oko. Ozdobiłam prosto i oszczędnie, żeby było ładnie i zrobiłam dodatkowo opaskę/pióropusz z piórkami ze skóry naturalnej i drewnianych korali. I tyle :) HOWGH.