2014/03/25

Księżycowa sukienka


To kolejna sukienka uszyta dla młodej klik klik = kolejna rzecz uszyta ze ściągaczowego komina (dół) + pięknie srebrzącej się dzianiny a la dresowej z pętelkami, którą absolutnie zażyczyła sobie sama zainteresowana, ja planowałam inną górę, a srebrzystość była na sukienkę dla mnie. (ilość metalizowanych rzeczy w szafie pozwala mojemu mężowi przypuszczać, że pragnę zgarnąć fuchę Wielkiego Elektronika ;)
Zrobiłam ją po swojemu, czyli bardzo bardzo prosto z naciskiem na ciekawy i ładny krój. Wiecie, że to tak naprawdę blog o sukienkach, najprostszych a każda inna? :) Ale wkrótce będą posty o zupełnie innych bajkach, np ostateczne starcie z pomarańczowym wężonem..


2014/03/15

Ten stan



Lubię ten stan
cudowne sam na sam
cisza, ja i czas
/koraliki, słońce, ja
/maszyna, nici, ja
/ołówki, kartki, ja
 

Wzięłam się za wzory, zaprojektowałam schemat z kilku kolorów dla grubego naszyjnika i kiedy przebrnęłam przez nawlekanie, pozostało już tylko dzierganie, bardzo przyjemne :)
 

2014/03/11

Kosmos

Rozpisałam się ostatnio, jak zaczęła się u mnie ta mania. Mania koralikowania. Dziś efekty w wiosennej sesji glamour :)
W roli głównej Naszyjnik Kosmiczny /na środku piękne MIYUKI Jet Azuro oraz TOHO Metalic Nebula, Metalic Cosmos, Opaque Jet, Matte-Color Opaque Gray, Transparent-Frosted Lt Gray/ z wyraźnie obserwowanymi ruchami górotwórczymi dającymi efekt nieregularnych wypiętrzeń zgodnie z założeniem projektowym oraz 2 naszyjniki pokazywane ostatnio.

+ mój pomysł, jak zrobić spódnicę ołówkową za kolano - raz dwa - z sukienki dzianinowej puntopodobnej (którą dostałam pt "już ty będziesz wiedziała co z nią zrobić")




2014/03/08

Mania


Wiedziałam, że to się tak skończy, podejrzewałam od samego początku czyli od kiedy zobaczyłam po raz pierwszy efekty uzyskane techniką szydełkowo-koralikową! To było pewnie z rok temu i pewnie u Oli. Od razu zaczęłam mnie prześladować wizja prostych masywnych naszyjników. Potem zobaczyłam, że dziewczyny robią takie rzeczy na potęgę, a później zajęłam się innymi rzeczami, na jakiś czas moje pragnienie ucichło, aż 2 tygodnie temu nastąpiła eksplozja. Zaczęło się przypadkowo od nocnych zakupów internetowych drutu na kolczyki*, a jak się okazało, że sklep ma całą gamę koralików Toho i Miyuki idealnych do dziergania rurkowców i zobaczyłam jakie tam są kolory... kilka godzin później nad ranem kończyłam zamówienie.
Nie zaznaczyłam jeszcze, że wtedy nie miałąm pojęcia o szydełkowaniu, ale co to za problem, jak się czegoś chce. Pewna swego myślałam - pół życia dziubałam w koralikach różnymi technikami, robiłam na drutach od czasów prehistorycznych, a jakieś małe szydełko miałam nawet w domu, więc nie uznałam tego za problem. Zamówiłam od razu ilości na naszyjniki i nie zamierzałam nawet robić próbnego wyplatania, odpaliłam sobie tutorial na yt i uczyłam się jednocześnie szydełkowania i rurkowania. Okazało się, że mój pierwszy rurkowiec jest jakiś rozlazły, skonsultowałam się z Olą, która uświadomiła mi, że szydełka mają rozmiary i ma to znaczenie (dziękuję, kochana :). Nabyłam sobie wspaniałe w dotyku szydełka i potem już nic nie było w stanie mnie powstrzymać. Taki to był początek mojej przyjaźni z rurkowcami. Wiem, że będzie dłuższa i owocna, nie jak z sutaszem, bo takiej techniki szukałam.
*Kolczyków nie zrobiłam do tej pory.
Kilka zdjęć roboczych pierwszych sznurów. Biało-srebrnego już nie ma, sprułam. Czarno-czarny mat-błysk (ten był tym pierwszym, co widać, ale jego krzywizny uznałam za dobry efekt) i srebrno-szaro-czarny melanżyk noszę cały czas. Ale się cieszę, nie ma niemożliwego :)