Kolejna odsłona prostej sukienki letniej. Tym razem bawiłam się drapowaniami popielatej wiskozy. Miały nawiązywać do antycznej tuniki. Upinałam dzianinę na sobie, aż powstała idea sukienki 'robiącej sylwetkę'. Oprócz tego, że jest luźna, pilnuje więc proporcji. Jednocześnie jest to kolejna próba ogrania dzianiny wiskozowej, która nie ma litości i lubi odznaczać wszystko co pod nią.
Ta sukienka świetnie sprawdziła się nawet w śródziemnomorskim klimacie.
srebrno-złote baleriny - H&M
Bardzo fajna, jakoś umknęła mi wcześniej :) Podziwiam za to upinanie na sobie - ja to muszę mieć wszystko zaplanowane i 3 razy sprawdzona najlepiej z modelem próbnym :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) każdy ma swój sposób, ja akurat tak wolę pracować, w zasadzie przy każdym działaniu. na oko to moje drugie imię :D mam ogólną koncepcję i w trakcie np szycia podejmuję pozostałe decyzje :)
UsuńProste rozwiązania są najlepsze:)
OdpowiedzUsuń